„Dziękuję jeszcze raz przywódcom naszych partii, szefom frakcji i wszystkim deputowanym. Dziękuję każdemu tureckiemu obywatelowi, który wyszedł na ulicę, by bronić demokracji. Jestem tak dumny, że należę do tego narodu” – powiedział premier Turcji Binali Yildirim po tym, jak w nocy z piątku na sobotę doszło do nieudanej próby wojskowego zamachu stanu. Zbuntowanym żołnierzom przeciwstawiły się lojalne wobec rządu siły i tysiące ludzi, którzy wyszli na ulice Ankary i Stambułu. Zginęło co najmniej 265 osób.
Według premiera Turcji uczestnicy puczu nie byli żołnierzami, lecz terrorystami, którzy wzięli sobie za cel parlament.
Kemal Kilicdaroglu, przywódca będącej głównym tureckim ugrupowaniem opozycyjnym świeckiej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP), oświadczył w swym wystąpieniu, że fiasko puczu zbliżyło partie polityczne do wspólnego stanowiska w sprawie ulepszenia demokracji.
W odczytanym w parlamencie wspólnym oświadczeniu cztery główne tureckie partie polityczne potępiły próbę puczu zaznaczając, że ich postawa ma decydujące znaczenie dla obrony demokracji.
Przed rozpoczęciem obrad deputowani zastygli na chwilę w ciszy, czcząc pamięć ofiar puczu, a następnie odśpiewali hymn narodowy. Przybyły premier Yildirim został powitany aplauzem.
W sobotę wieczorem budynek parlamentu doznał znacznych uszkodzeń w rezultacie dokonanych przez uczestników puczu bombardowań lotniczych.
Przed rozpoczęciem posiedzenia przed parlamentem zgromadziły się setki demonstrantów, powiewających tureckimi flagami.