dziecka zabawki i maskotki Brutalnie zabił swoją 5-letnią córkę. Dwa dni wcześniej był w szpitalu, w stanie psychozy. Wypisał się. Wiadomo już, że Mariusz L. przed sądem nie stanie, jest teraz w zamkniętym ośrodku psychiatrycznym. Dla matki 5-latki sprawa nie jest jednak zakończona. Oskarża lekarzy, że pozwolili mu wyjść ze szpitala. Zawiadomienie trafiło już do prokuratury.
Ciało 5-latki znaleziono w kwietniu 2015 r. w Gdańsku- Brzeźnie. Jak ustalili śledczy mężczyzna odebrał tego dnia dziecko z przedszkola bez wiedzy matki, a potem zabrał je do parku i tam zabił. Matka 5-latki zgłosiła w tym czasie zaginięcie dziecka.
Był w stanie psychozy
Tego dnia Mariusz L. wypisał się ze szpitala, gdzie przebywał na oddziale detoksykacyjnym. Jeszcze w trakcie postępowania biegli ustalili, że mężczyzna był w stanie psychozy.
Kobieta oceniała, że zawiodła ją intuicja. – Dlaczego nie włączyła mi się czerwona lampka, kiedy dowiedziałam się, że Mariusz uciekł ze szpitala. Dlaczego nie zadzwoniłam do przedszkola? To jest jakiś koszmar. Takiego figla człowiekowi to mógł tylko diabeł wymyślić – mówiła po tragedii kobieta.
Teraz przekonuje, że gdyby ktoś powstrzymał ojca Milenki, widząc w jakim stanie jest mężczyzna, do tragedii by nie doszło. Mariusz L. był pod opieką lekarzy Pomorskiego Centrum Toksykologii i to właśnie ich oskarża kobieta.
Źródło: http://www.tvn24.pl/gdansk-wyszedl-ze-szpitala-i-zabil-5-letnia-corke,672032,s.html